indexok_r2_c02.gif(2 kb)  
Uvodní strana Sem můžete psát Dopisy čtenářů Archiv

2.7.-11.7. 2001

 

ARCHIV

Úryvky z projevu prezidenta Kwasniewského v Jedwabnem

Przed sześćdziesięciu laty, 10 lipca 1941 roku, na tej ziemi, pobitej wówczas i okupowanej przez hitlerowskie Niemcy, popełniono zbrodnię na Żydach. (...) Wśród ofiar, wśród spalonych żywcem były kobiety, były dzieci. Przerażający krzyk ludzi zamkniętych w stodole i palonych żywcem - ciągle poraża pamięć tych, którzy byli świadkami tej zbrodni. Ofiary były bezsilne i bezbronne. Zbrodniarze mieli poczucie bezkarności, gdyż okupanci zachęcali do takich czynów. Wiemy z całą pewnością, że wśród prześladowców i oprawców byli Polacy. Nie możemy mieć wątpliwości - tu, w Jedwabnem obywatele Rzeczypospolitej Polskiej zginęli z rąk innych obywateli Rzeczypospolitej. Ludzie ludziom, sąsiedzi sąsiadom zgotowali ten los. (...)

Wtedy - sześćdziesiąt lat temu - Polskę chciano wymazać z mapy Europy. W Jedwabnem nie było polskich władz. Państwo polskie nie było w stanie obronić swoich obywateli przed mordem dokonanym z hitlerowskim przyzwoleniem, z hitlerowskiej inspiracji. Ale Rzeczpospolita Polska przecież trwać powinna, w polskich sercach i umysłach. (..) Ci, którzy brali udział w nagonce, bili, zabijali, podkładali ogień, popełnili więc zbrodnię nie tylko wobec swoich żydowskich sąsiadów. Są winni również wobec Rzeczypospolitej, wobec jej wielkiej historii i wspaniałych tradycji. (...)

Za śmierć, za krzywdy i cierpienia Żydów z Jedwabnego, a także z Radziłowa i innych miejscowości, za te wszystkie bolesne wydarzenia, które rzucają ponury cień na historię Polski, odpowiedzialność ponoszą ich sprawcy i inspiratorzy. Nie wolno mówić o odpowiedzialności zbiorowej obciążającej winą mieszkańców jakiejkolwiek miejscowości czy całego narodu. Każdy człowiek odpowiada tylko za własne czyny. Synowie nie dziedziczą win ojców. Ale czy wolno nam powiedzieć: to było dawno, to byli inni?

Naród jest wspólnotą. Wspólnotą jednostek, wspólnotą pokoleń. I dlatego musimy patrzeć prawdzie w oczy. Każdej prawdzie. Powiedzieć: tak było, tak się wydarzyło. Nasze sumienia będą czyste, jeżeli na wspomnienie tamtych dni zachowamy zawsze w sercach zgodę i moralne oburzenie. Jesteśmy tu, by dokonać zbiorowego rachunku sumienia. Składamy hołd ofiarom i mówimy - nigdy więcej. Wszyscy bądźmy dziś mieszkańcami Jedwabnego. (...)

Dzisiejsza Polska ma odwagę spojrzeć w oczy prawdzie o koszmarze, który omroczył jeden z rozdziałów jej historii. Uświadomiliśmy sobie odpowiedzialność za nasz stosunek do czarnych kart przeszłości. Zrozumieliśmy, że złą przysługę wyświadczają narodowi ci, którzy namawiają, by tej przeszłości zaprzeć się. Taka postawa wiedzie do moralnej samozatraty. My, tu zgromadzeni, wraz ze wszystkimi ludźmi w naszym kraju o wrażliwych sumieniach, wraz ze świeckimi i duchownymi autorytetami moralnymi, umacniającymi w nas przywiązanie do podstawowych wartości, czcimy pamięć pomordowanych i wyrażamy najgłębsze ubolewanie z powodu nikczemności wykonawców tego mordu. Wyrażamy nasz ból i wstyd, dajemy wyraz naszej determinacji w dążeniu do poznania prawdy, odwagi w pokonaniu złej przeszłości, niezłomnej woli porozumienia i zgody. Z powodu tej zbrodni winniśmy błagać o przebaczenie cienie zmarłych i ich rodziny, każdego skrzywdzonego. Dlatego też dzisiaj, jako człowiek, obywatel i jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, przepraszam. Przepraszam w imieniu swoim i tych Polaków, których sumienie jest poruszone tamtą zbrodnią. W imieniu tych, którzy uważają, że nie można być dumnym z wielkości polskiej historii, nie odczuwając jednocześnie bólu i wstydu z powodu zła, które Polacy wyrządzili innym.

Převzato z deníku Rzeczpospolita 11. července t.r.