ARCHIVPolské reakce na polemiku s Edelmanem19. září zveřejnil polský list Tygodnik powszechny zkrácenou verzi mého článku o názorech Marka Edelmana (rozhovor s Edelmanem vyšel původně v tomto časopise). Na můj článek reagovali v internetové verzi listu dva polští čtenáři. Jejich reakce přetiskujeme, příště se k nim vrátím. Protože nemám čas ani peníze, abych sháněl překladatele z polštiny, předkládám zde všechny tři texty, zkrácenou polskou verzi mého článku i čtenářské reakce, v polštině. Jsem přesvědčen, že každý český čtenář je schopen tomu bez potíží porozumět. Zbrodnie i pokójList Bohumila Doleżala "Każdy Węgier winien jest temu, że jest Węgrem" - mówił saper Vodiczka, karykatura czeskiego ludowego szowinisty, w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka" Jaroslava Haszka. Przypomniałem sobie te słowa, kiedy w "Salonie", dodatku czeskiego dziennika "Právo", z 25 września 2003 r., zapoznałem się z poglądami Marka Edelmana (przedruk wywiadu "Nie litować się nad Niemcami" z "TP" nr 33/03). "Ja ze swoją przeszłością też nie jestem normalny" - mówi Marek Edelman. Słowo "też" nawiązuje do stwierdzenia, że "Niemcy - ze swoją przeszłością - nie są normalnymi ludźmi". Jest tu jakaś dysproporcja - z jednej strony "ja", z drugiej "Niemcy", którzy zlewają się w podmiot zbiorowy. Dlaczego? "Szkoda mi dziewczyny, która z małym dzieckiem zginęła podczas wypędzenia. Ale nie mam żadnej litości dla narodu niemieckiego" - przyznaje dalej. "Naród" jest jednak pojęciem abstrakcyjnym i trudnym do wyobrażenia. Tworzą go za to konkretni ludzie, np. ta dziewczyna i jej dziecko. Żałujemy ich, ponieważ umiemy ich sobie wyobrazić. To najlepsze antidotum na generalizujące sądy powodowane nienawiścią rasową, klasową lub narodową. Podstawowym błędem rozważań Marka Edelmana są próby usprawiedliwienia wypędzenia Niemców i bagatelizowania tego, co im towarzyszyło, np. "wypędzenie jest cechą wszystkich dyktatur europejskich (...), do takich tragedii prowadzi każdy ustrój totalitarny". Wypędzenia Niemców nie zrealizowały żadne dyktatury czy totalitaryzmy, ale konkretni łajdacy, ponoszący za nie odpowiedzialność. Tak samo jak konkretni Niemcy odpowiadają za nazistowskie barbarzyństwa. "Niemcy przesiedleni po wojnie, nie wyszli na tym tak źle (...) trafili z nędzy do kraju dobrobytu". Jeśli kogoś ograbię z całego majątku, a następnie go przejmę i ta osoba osiągnie później dobrobyt, to nie czyni to ani o włos piękniejszym tego, co zrobiłem. "Niemcy wypędzeni do NRD nie protestowali - z jednym wyjątkiem powstania berlińskiego w 1953 r. Widocznie działo im się lepiej niż Polakom". Na tej samej podstawie można powiedzieć, że Węgrzy nie protestowali przeciw rosyjskiej hegemonii, z jednym wyjątkiem rewolucji w 1956 r. Jeśli tylko nie mówi się o Niemcach, widać absurdalność takich argumentów. Edelman zauważa: "Jeśli pomysł Centrum wychodzi ze środowisk Związku Wypędzonych, to znaczy, że jest to zakamuflowany powrót do idei Drang nach Osten (...). Bo w polityce nie tyle jest ważne, co się mówi, tylko - kto to mówi". To bolszewicka zasada: coś nie może być rozsądne, ponieważ mówi to burżuj, imperialista itp. Zawsze i wszędzie w pierwszym rzędzie ważne jest to, co się mówi i w jakim kontekście. "Nie można porównywać tragedii Gustloffa ze zbrodniami Oświęcimia, Treblinki, Majdanka". To twierdzenie poniekąd obłudne, ponieważ Marek Edelman robi to, uważając, że te drugie są wielokrotnie większe. Nikt tego zresztą nie kwestionuje. Można zaś dyskutować, czy za większymi zbrodniami słusznie jest ukrywać mniejsze. Zbrodnia to zbrodnia i tak powinna być nazywana. Atak na statek cywilny i niszczące bombardowania celów cywilnych można tłumaczyć jako reakcję na podobne akcje niemieckich sił zbrojnych. Czy jednak należy upodabniać się do nieprzyjaciela w jego nikczemnościach? "Wypędzenie Niemców nie zmieniło mentalności ludzkości, a Holokaust zmienił". Nie wiem, jak Holokaust zmienił np. mentalność terrorystów arabskich, ale wypędzenie Niemców zmieniło mentalność Czechów. Nienawiść, płynąca z ukrywanego nieczystego sumienia, zatruła ludzkie myśli, fatalnie wpływając na życie polityczne w Czechach. "Zdecydowana większość Niemców była świadoma, co robią naziści". 90 proc. dzisiejszych Niemców nie mogła być tego świadoma, ponieważ nie było ich wtedy na świecie. Dlaczego Marek Edelman wrzuca ich do jednego worka ze zbrodniarzami z SS? "Niemcy nie wyzwolili się sami od Hitlera. Ich od nazizmu uwolniła Ameryka". Tutaj mam nieczyste sumienie, bo przecież czeska wolność jest skutkiem rozpadu imperium sowieckiego... Nie jest jednak ważne, w jaki sposób dojdziemy do wolności, jeśli wiemy, co z nią zrobić. Niemcy udowodnili, że wiedzą - stworzyli demokratyczne, zamożne państwo. Niemcy zapłaciły za zbrodnie nazizmu straszną cenę: zniszczeniem kraju, aneksją rozległych terytoriów, wypędzeniem ich mieszkańców. Jedna trzecia przedwojennych Niemiec stała się na pół wieku rosyjską kolonią. Dla Marka Edelmana to ciągle mało: "Niemcom nie należy się miłosierdzie, lecz pokuta i to przez wiele pokoleń". Jeśli Niemcom - mimo rozliczeń z przeszłością, pokut, kolejnych odszkodowań dla ofiar zbrodni nazistowskich - będzie się ciągle zarzucać winy nie do odkupienia, większość Niemców może dojść do wniosku, że samokrytyka była złą drogą... Sensem powojennego porządku było zapewnienie trwałego pokoju, który nie może być oparty na rewanżu i nienawiści, ale na sprawiedliwości. A ona wymaga, by i zwycięzcy przyznali, gdzie zawiedli. Ukaranie zbrodni jest istotne, ale nie może zagrozić pokojowi. Mogłoby się wydawać, że po tym, co przeżył, Marek Edelman ma prawo tak mówić. To nieprawda. Nikt nie ma takiego prawa. BOHUMIL DOLEŻAL Zwycięzcy?Czy Polska była zwycięzcą II wojnie światowej? Uważam, że nie. Czym nasza sytuacja różniła się od losu sojuszników Hitlera - Węgier czy Słowacji? Polska nie mogła skorzystać z Planu Marshalla. Kiedy Zachód się bogacił i modernizował, my budowaliśmy huty i czołgi. Niemcy i Sowieci wymordowali lub 'wypędzili' wybitnych ludzi. Los Polaków ze Wschodu był często taki sam, jak niemieckich 'Wypędzonych'. 'Wypędzeni' cierpieli, ale przed nimi była wolność. Polacy podróżowali, często przez Syberię, z okrutnego komunizmu do średniookrutnego. Terror w Polsce był skierowany przeciwko polskim elitom. Niemcy mieli wyjechać, nie umrzeć. Gdyby Stalin zdecydował o wymordowaniu Niemców, to zginęłoby ich kilka milionów więcej. Gdyby w Berlinie istniało Centrum przeciwko Mordowaniu Słowian, to spokojniej przyjąłbym Centrum przeciwko Wypędzeniom. Takiego Centrum jednak nie ma. W świadomości większości Niemców nie ma miejsca na zbrodnie popełnione na Polakach i czasowa wystawa w Berlinie tego nie zmieni. Projekt Centrum pomijał większość niemieckich zbrodni w Polsce. Okupacja niemiecka Czech była łagodna w porównaniu z losem Polaków. Szkoda,że niektórzy czescy intelektualiści nie przeczytali odpowiednich książek. Z pewnością w Polsce jest wiele do zrobienia i wielu Polaków nadal wierzy w bajki o Ziemiach Odzyskanych. W szkołach powinno się uczyć o przebiegu wypędzeń, o tym kto zbudował niemieckie czy żydowskie domy, w których mieszka wiele milionów Polaków. W niemieckich (a może i w czeskich) szkołach powinno się uczyć o niemieckiej okupacji Polski. JP Kto ma prawo do czego?Pan Doleżal pisze: "Mogłoby się wydawać, ze po tym, co przeżył, Marek Edelman ma prawo tak mówić. To nieprawda. Nikt nie ma takiego prawa." Mozna na to krótko odpowiedziec: Pan Doleżal nie ma prawa osądzać Marka Edelmana i pouczać go, do czego ma prawo. Pan Doleżal, podobnie jak ja (rocznik 1944) po prostu urodził się za późno, aby wygłaszać takie opinie. Ale tekst pana Doleżala zawiera i inne dość skandaliczne tezy. Czytamy: "Wypędzenia Niemców nie zrealizowały żadne dyktatury czy totalitaryzmy, ale konkretni łajdacy, ponoszący za nie odpowiedzialność." Jakim prawem pan Doleżal obraża tysiące Polaków, którzy wykonywali rozkazy mocarstw "realizując wypędzenie Niemców"? Zapewne byli wśród nich i tacy, którzy znęcali się nad Niemcami, uważając to za i tak łagodną karę za zbrodnie popełniane przez nazistów. Nawet i wtedy zawahałbym się przed użyciem słowa "łajdak" np. wobec byłego więźnia kacetu "odgrywającego się" na Niemcach. Ale relacje Niemców wyraźnie wskazują, że zbrodni wobec nich dokonywali z reguły nie Polacy, ale żołnierze Armii Radzieckiej; nie "realizatorzy", ale "kibice" wypędzenia. Nie jest też wcale absurdalne pytanie, czemu ruch oporu, a potem ruch dysydencki w Polsce był o tyle silniejszy niż w NRD, ani czemu "szary obywatel" tego państwa tak często akceptował ustrój totalitarny w zamian za ofiarowane mu bezpieczeństwo i namiastkę dobrobytu. Nazywanie "bolszewicką zasadą" oczywistego stwierdzenia Marka Edelmana jest w złym guście, aby nie nazwać tego dosadniej. Negowanie tego, że "Wypędzenie Niemców nie zmieniło mentalności ludzkości, a Holokaust zmienił" i wmawianie, że "Edelman wrzuca (dzisiejszych Niemców) do jednego worka ze zbrodniarzami z SS", beztroskie stwierdzenie "nie jest ważne, w jaki sposób dojdziemy do wolności" - po co pan Doleżal obraża inteligencję polskich czytelników takimi bzdurami? Rozumiem, że dla Czechów wypędzenie Niemców sudeckich, dokonane z własnej inicjatywy na dawnych obywatelach własnego kraju, jest problemem moralnym. Może jednak lepiej byłoby, aby swoich poglądów na ten temat pan Doleżal nie przenosił na problemy wysiedlenia Niemców z ziem przyznanych po wojnie Polsce, skoro na ten temat niewiele wie? A przede wszystkim: może lepiej zastanowiłby się nad tym, kto kogo ma prawo pouczać? KF |